Uwielbiam dary podwodnego świata; ryby i owoce morza często goszczą na moim stole. Wiem jednak, że nie wszyscy podzielają mój entuzjazm. Według wszelkich badań jemy za mało ryb a absolutnie nic nie jest w stanie zastąpić tkwiącego w nich bogactwa. Dlatego dzisiaj "przypływam" z misją ;) Delikatny łosoś w lekko słodkiej miodowo-pomarańczowej glazurze z aromatycznym dodatkiem goździków i lawendy, powinien przekonać do siebie nawet zagorzałego rybnego niejadka. Na dowód same zalety: dzięki "papilotom" filet jest bardzo soczysty, wybierając kawałek blisko ogona możemy w ogóle nie natknąć się na ości, pomarańcz i reszta dodatków gasi to co może zniechęcać do ryby, podczas pieczenia w domu nie roznosi się rybi zapach tylko pomarańczowo-goździkowy, fenomenalny aromat. Szczerze polecam, ja podaję z ryżem jaśminowym i mixem sałat skąpanym w miodowo-cytrynowym winegrecie. Pycha!
SKŁADNIKI dla 2 osób:
- 2 filety ze świeżego łososia, każdy po ok. 200g
- 2 pomarańcze
- 3 łyżeczki ciemnego miodu
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 6 suszonych goździków
- 4 gałązki suszonej spożywczej lawendy lub 2 świeżej niepryskanej z własnego ogródka
Przygotowujemy dwa tunele z rękawa do pieczenia. Nagrzewamy (razem z blachą) piekarnik do 90oC.
Ściągamy skórę z łososia, jedną pomarańcz kroimy w cienkie plasterki (jeśli chcemy możemy obrać ją ze skórki). Filety nacieramy najpierw miodem, potem oliwą i skrapiamy wedle uznania sokiem z drugiej pomarańczy. Wbijamy po 3 goździki, układamy na filetach gałązki lawendy. Do każdego tunelu wkładamy po dwa plasterki pomarańczy, układamy na nich przygotowaną rybę a na wierzch każdego fileta układamy po plasterku pomarańczy i zawiązujemy tunele z każdej strony. Robimy kilka malutkich nacięć w rękawach.
Wkładamy łososia do nagrzanego piekarnika i pieczemy 35-40 minut. Po tym czasie otwieramy piekarnik, rozcinamy wzdłuż rękawy i odsuwamy ich brzegi tak, aby łosoś mógł się swobodnie dopiec z góry a miód delikatnie skarmelizować. Zwiększamy temperaturę do 180oC i pieczemy jeszcze 5 minut.
Wyjmujemy łososia z rękawów i od razu podajemy.
SMACZNEGO :)
OOO to dla mnie w sam raz ...Uwielbiam ryby, śledzie, wszelkiej maści sałatki z rybą, rybę po grecku, łososia, dorsza i mogłabym jeszcze ....a makrelkę też lubię .....w ogóle rybę :)))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy przepis ...:*Dobrej Nocki :)
Mmmm przypomniałaś mi o makreli i zrobiłam się głodna ;)
UsuńJa makrelkę obieram dodaję cebulkę i ogóreczek kiszony, czasami jajko ..doprawiam i mam pyszną pastę rybną na kanapkę ..bardzo lubię ;))
UsuńCzasem też robię pastę, ale najchętniej połowę zjadam podczas obierania :)
Usuńhhaah tak jak Ja :)
UsuńWygląda pysznie...a ta lawendę można zjeść?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bardzo dobry wpis. Dzięki.
OdpowiedzUsuńFajne :) Zobacz mój blog też
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolejny wpis równie fajny
OdpowiedzUsuń